Vincent van Gogh

()

Vincent van Gogh – holenderski malarz, urodził się 30 marca 1853 roku w małej holenderskiej wiosce w Groot Zundert, zmarł 29 lipca 1890 roku w Auvers-sur-Oise. Syn protestanckiego duchownego Theodorusa van Gogha i matki Anny Kornelii Carbentus – córki nadwornego introligatora. Vincent miał pięcioro rodzeństwa: Annę ( ur. 1855 roku), Theo ( ur. 1857 roku; przez całe życie wspierał Vincenta duchowo i finansowo), Elizabeth ( ur. 1855 roku), Wilhelminę ( ur. 1862 roku) i Kornelię ( ur. 1867 roku).



Życiorys:

Vincent mając 15 lat ukończył szkołę, nie wiedząc, co chce w życiu robić. Jego stryj, również Vincent, pomógł mu w zatrudnieniu w dużej i sławnej firmie Goupil & Cie. Firma ta miała filie w Londynie, Brukseli, Berlinie i w Nowym Jorku. Po dziesięciu miesiącach sumiennej pracy w Hadze, młody Vincent zostaje przeniesiony do fili w Londynie. Tam spotkał swoją pierwszą miłość. Zakochał się w Urszuli Loyer, córce swoich gospodarzy. Panna Loyer rozpaliła iskrę nadziei w sercu, Vincenta, lecz odrzuciła jego propozycję małżeństwa, twierdząc, iż jest już zaręczona. Zawód miłosny, był tak silnym ciosem, że spowodował pierwszą z jego depresji i załamanie nerwowe, w wyniku, czego w 1876 roku stracił pracę w galerii. Podjął wkrótce studia teologiczne, które przerastały jego możliwości. Nie potrafił ukrywać przed otoczeniem napadów depresji i po piętnastu miesiącach wysiłków zrezygnował ze studiów. Następnie próbował sił jako zastępca nauczyciela w anglikańskiej szkole w Ramsgate, oraz jako protestancki kaznodzieja. W 1878 roku postanowił wyjechać w charakterze kaznodziei do Borinage, belgijskiego zagłębienia węglowego. Vincent udzielał tam lekcji dzieciom, rozdawał swoje rysunki, odwiedzał chorych i całym swoim poświęceniem pielęgnował ich podczas epidemii tyfusu. Pomagał również ubogim górnikom, doznając przy tym skrajnej społecznej nędzy i upodlenia. Zwierzchnikom kościelnym, zapał, z jakim oddawał się swojemu powołaniu, pomocy najuboższym, wydawał się niebezpieczny, dlatego postanowili odwołać go z pracy misyjnej. Po niepowodzeniach w dotychczasowych profesjach, po odrzuceniu jego teologicznych i społecznych ambicji postanowił zostać artystą.

Jesienią 1880 roku van Gogh przeniósł się do Brukseli, gdzie zawarł przyjaźń z malarzem Antonem van Rappardem. Na początku powstawały wyłącznie rysunki, szkice węglem i liczne studia według obrazów Jean-Francois Milleta. Jego realizm dostarczał bliskich van Goghovi tematów, mianowicie pracujących na żyznym, pełnym pracy polu, strudzonych chłopów, kopaczy i siewców. Jego pracę przerwała kolejna nieszczęśliwa miłość do swojej młodej kuzynki Kate Vos-Stricker. Była wdową z dzieckiem, żyła przeszłością, dlatego nie chciała się wiązać z Vincentem. W 1882 roku van Gogh wyjechał do Hagi, gdzie podjął naukę malarstwa u kuzyna Antona Mauve. Pod jego kierunkiem powstają pierwsze obrazy olejne, m.in. obraz Na plaży w Scheveningen z sierpnia 1882 r. Najważniejszym krokiem ku jego całkowitej autonomii, było oddzielenie koloru w obrazie od koloru konkretnej, rzeczywistej rzeczy. To właśnie rysując martwą naturę odkrył barwę. „Theo, a jednak barwa to wielka rzecz!”- pisze w liście do brata. Kolor może być teraz postrzegany jako gra zestrojonych ze sobą plam, jako nowy wymiar w dziele. Vincent wyznaje bratu, że związał się z prostytutką Clarsiną Marią Hornik, nazywaną przez niego Sien. Opisuję ją jako kobietę dobrze zbudowaną, brzydką, z rękoma robotnicy. Była jego modelką, pozowała do rysunków i dzięki niej powstała litografia, zatytułowana Sorrow – smutek. Nie tyle głośna krytyka Mauve’a, nietypowego związku Vincenta z prostytutką a różnice poglądów na malowanie, spowodowały zerwanie stosunków z nauczycielem. Wreszcie zerwał, także stosunki z niepoprawną Sien i przeniósł się do Drente w północnej Holandii. Przebywał tam od września do listopada 1883 roku. Był zachwycony krajem, jego melancholijnych krajobrazów. Ze wzruszeniem patrzył na smętną, szaro-brązowawą ziemię, rysował przegniłe pnie dębów, wrzosowiska, pola ziemniaków, chałupy i stado bydła wracające o zmroku. W Drente Vincent czuł się samotny, tęsknił do własnych korzeni, dlatego w grudniu 1883 roku, wrócił do rodziców mieszkających w Nuenen. Przez dwa lata pobytu intensywnie pracował, dzięki czemu powstało około 200 malowideł, odznaczających się ciemnym, ziemistym kolorem. Doszło do trzeciej awantury z kobietą, sąsiadką Margot Begemann. Dziewczyna pochodziła z mieszczańskiego środowiska. Nie była ani ładna, ani młoda, ale dość bogata i prawdziwie zakochana w Vincencie. Van Gogh stał się bardzo szczęśliwy, marzył o miłości, spokoju, o domu, w którym mógłby malować, mając dobre warunki do pracy. Jednak rodzice Margot sprzeciwiali się ich związkowi. Argumentowali swoją niechęć, tym, iż Vincent mając 31 lat, nie zarabiał pieniędzy i ciągle sprawiał kłopoty swojej rodzinie. Panna Begemann usiłowała popełnić samobójstwo. Vincent zaczął się buntować, ujawnił swoje uczucia antyreligijne, co spowodowało ogromny spór z ojcem. Wyprowadził się z rodzinnego domu i zaczął wieść życie ascety, żywiąc się jedynie suchym chlebem i serem.

Niespodziewanie, po udarze mózgu 26 marca 1885 roku, umiera jego ojciec Theodorus. Vincent był głęboko wstrząśnięty i prosił Theo, aby go zabrał z sobą do Paryża. Wkrótce zaczął pracować z ogromnym zapałem i z dwojoną siłą. W maju tego samego roku powstał obraz Jedzący Kartofle. Ukazywał on strudzonych, żyjących w nędzy ludzi, którzy dzielili się ziemniakami i kawą zbożową, podawaną spracowanymi dłońmi prawie jak komunię. „ Otóż bardzo się starałem”, pisał Vincent do brata, „ wzbudzić w oglądającym myśl, że ci ludzie, którzy tu, przy swojej lampie jedzą ziemniaki, tymi samymi rękami, które sięgają do miski, również sami orali ziemię; obraz mówi, więc o pracy ich rąk i o tym, że uczciwie zasłużyli na swe jedzenie… Ale kto woli sielankowych chłopów, może pozostać przy swoich poglądach”. Vincent wysłał płótno obrazu Jedzący kartofle, do Thea, z prośbą by je pokazał Durand-Ruelowi. „ Przyznasz mi rację, że takiej pracy nie można brać poważnie. Na szczęście stać cię na więcej” – tymi słowami, Rappard skrytykował obraz swojego przyjaciela i na tym zakończyła się ich pięcioletnia przyjaźń. Rppard zarzucił mu zły dobór koloru, proporcji, uważał, iż jego postacie mają nadmiernie napuchnięte twarze, powykrzywiane, kępowate ciała. Jednak van Gogh wypracował własny kanon piękna, ludzi spotkanych na polu, przy ciężkiej pracy. Mimo tego, że nie byli piękni, posiadali swego rodzaju prawdziwość, która rysowała się na ich twarzach, co dogłębnie poruszało malarza. We wrześniu katolicki proboszcz zabronił mieszkańcom wioski pozować do obrazów, Vincenta. Zaczął wtedy malować martwe natury z ziemniakami i ptasimi gniazdami. Dwuletni pobyt w Nuenen był ważnym okresem dla twórczości, van Gogha, ponieważ powstało bardzo wiele portretów głów chłopów i chłopek, dzieło Tkacz przy krosnach, Chłop i chłopka przy sadzeniu ziemniaków, Martwa natura z Biblią a także pejzaże: malownicza stara wieża w ruinie, aleja topoli i wiele, wiele innych.

Vincent w styczniu 1886 roku, zdecydował się na wyjazd do Antwerpii. Zapisał się do Ecole des Beaux-Arts, uczęszczając do klasy malarstwa i rysunku. Z zadziwiającą szybkością rysował żywe modele i rzeźby. Zaczął eksperymentować, już nie malował melancholijnych chłopów, wypróbowywał wszelkie artystyczne formy ekspresji, które w jego czasach uchodziły za postępowe i awangardowe. Jednak, gdy miał za zadanie skopiowania Wenus z Milo, nadał jej właśnie kształty na wzór wiejskiej kobiety o potężnych, szerokich biodrach. Z powodu zatargów i odrzucenia akademickiej zasady nauczania, postanowił opuścić akademię. Następnie w marcu przybył do Paryża, gdzie jego brat prowadził małą galerię przy Boulevard Montmartre. Poznał wielu utalentowanych artystów: Moneta, Renoira, Sisleya, Pissarro, Degasa, Signaca i Seurata. Wpływa to na rozjaśnienie jego palety czystymi, świetlistymi tonami, co można zauważyć w obrazie Martwa natura z makrelami, cytrynami i pomidorami. Powstaje w tym okresie ponad dwieście obrazów, w których widać wpływy impresjonizmu np. widok Montmartru w pobliżu górnego młyna, czy Restauracja z ogródkiem „La Guinguette” na Montmartrze.

Pod koniec pobytu w Paryżu Vincent namalował trzy portrety sprzedawcy farb, Juliana Tanguy. Był on sprzedawcą niedrogich materiałów malarskich i właścicielem niewielkiej galerii, w przyległej izbie, na którą wielka publiczność nie zwracała uwagi. Tanguy na zapleczu sklepu prezentował obrazy m.in. van Gocha, Seurata, Gauguina, Paula Cezanne’a, malarzy, którzy później zostaną obwołani pionierami sztuki XX wieku. Portret „ojca” Tanguy podsumowuje paryską twórczość Vincenta. Sprzedawca został przedstawiony frontalnie, prawie symetrycznie, siedzi monumentalny na pierwszym planie obrazu. Na drugim planie widać tapetę japońskich drzeworytów. Całość robi wrażenie wyjątkowo płaskie, japońscy tancerze nachylają się do przodu, tworząc iluzję wkraczania na plan pierwszy, jakby wręcz potrącali postać z przodu. Kolor i prowadzenie pędzla u van Gocha stały się decydującymi środkami wyrazu. Jasność impresjonizmu oraz płaszczyznowość japonizmu, to zasady, które sobie przyswoił w przeciągu dwóch lat pobytu w Paryżu. Lata, które tam spędził były dla niego najbardziej kształcące, ze względu na umiejętności, które zdobywał w kontaktach ze swym biegłym w sztuce otoczeniem.

20 lutego 1888 roku, Vincent opuścił Paryż i udał się pociągiem do Arles. Z wielkim zapałem malował kwitnące sady, bukiety słoneczników, łodzie nad morzem, żelazny most na Rodanie a także wielu ludzi których tam spotkał. Wynajął za 15 franków miesięcznie prawe skrzydło „żółtego domu” przy Palace Lamartine. Chciał tam urzeczywistnić swoje marzenie o centrum artystycznym, więc nakłonił Paula Gauguina, aby się do niego przyłączył . Jednak ciągłe konflikty, napięte dyskusje i rozgorączkowane zachowanie Vincenta coraz bardziej budziły jego niepokój. Tak, że po dwóch miesiącach wspólnego, życia Gauguin rozmyślał o wyjeździe. 23 grudnia, po nieporozumieniach malarzy dotyczących organizacji życia, Vincent zagroził przyjacielowi brzytwą i pod wpływem silnych emocji uciął sobie część ucha a następnie wręczył je w kopercie prostytutce. Następnego dnia, policja odnalazła go ledwo żywego i zmuszona była zabrać Vincenta do szpitala. Lekarz orzekł, że pacjent nie jest obłąkany, lecz obciążony dziedzicznie epilepsją ze strony matki. 7 stycznia 1889 roku, powraca do „żółtego domu”, gdzie maluje dwa autoportrety z zabandażowanym uchem. Prawa strona głowy jest zakryta szerokim bandażem, co dodaje powagi smutnemu spojrzeniu malarza. Van Gogh ukrył się pod grubą, ciężką peleryną przed wrogim otoczeniem ludzi z Arles. Napisali oni petycję do burmistrza o umieszczeniu Vincenta w szpitalu, w izolacji. W maju, dzięki pomocy pastora Salle, artysta podjął się leczenia w szpitalu psychiatrycznym w Saint Remy, jako pacjent i więzień. Żyjąc w towarzystwie prawdziwych wariatów stwierdził, że jego lęki się zmniejszyły, czuł się coraz lepiej i zdrowiej. Malował pole zboża, które znajdowało się pod oknami jego sypialni. Pędzel Vincenta wydobywał żółcie, nadawał tony jaskrawe, zalane słonecznymi promieniami. Później zaczął używać palety ciemniejszej: złamane zielenie, żółte ugry, kolory bardziej powściągliwe. Na nowo doznawał radości malowania. Niestety Vincent dostawał również, coraz częstych ataków, których się bardzo lękał. Po wizycie w Arles, dostał ataku, gdy malowania w plenerze. W grudniu miał kolejny atak, podczas którego usiłował połknąć zawartość tub farb.

Po dwóch latach i czterech miesiącach spędzonych w Prowansji, van Gogh przybył do Paryża. Odwiedził swoją rodzinę: Thea, jego żonę Johannę i ich synka Vincenta. Następnie osiedlił się w Auvers pod Paryżem, gdzie złożył wizytę doktorowi Gachet, któremu został polecony. Po jego namowie zaczął robić miedzioryty, portret doktora palącego fajkę. Maluje rodzinę Gahet oraz córki państwa Ravoux, a także pejzaże z Auvers, chaty w zieleni, kościoły. Listy Vincenta do Thea, nagle stały się gorzkie, pisał „…Przyszłość nie wydaję mi się szczęśliwa”. Zaczął malować smutne, pełne samotności pejzaże – pola zboża pod niespokojnym niebem. Coraz bardziej obawiał się kolejnych ataków, nie dawał sobie rady z przygnębieniem i samotnością, czuł że życie wymyka mu się z pod kontroli. 27 lipca 1890 roku Vincent, pożyczył od Ravoux, rewolwer pod pretekstem strzelania do kruków. Chciał umrzeć samotnie, wśród pól dojrzałych zbóż. Tam strzelił sobie w pierś, ale chybił, serce zostało nienaruszone. Po przyjeździe brata i ich długiej rozmowie, Vincent mówi „ Nie płacz, zrobiłem to dla dobra wszystkich”. W nocy umarł spokojnie w ramionach oddanego brata Theo a następnego dnia został pochowany na cmentarzu w Auvers. Po śmierci Vincenta pogorszył się stan zdrowia jego brata. 25 stycznia 1891 roku Theo, umarł w Utrechcie. W 1914 jego zwłoki zostały ekshumowane i pochowane obok grobu Vincenta w Auvers.

Jak oceniasz ten materiał?

Kliknij na gwiazdkę, aby zostawić swoją ocenę

Średnia ocena / 5. Liczba głosów:

Jak dotąd brak głosów! Oceń ten post jako pierwszy.

Globalizacja

Następny wpis
Wiedzo Znawca
Redaktor z rzemiosłem w ręku na co dzień szef kontroli jakości w kuchni, serwujący wykwintne dania. W niedalekiej przyszłości planuje zrealizować młodzieńcze marzenia i napisać coś więcej niż artykuł 📖

Komentarze - masz coś do napisania? Zostaw proszę informacje.